Monthly Archives: Grudzień 2018

Fraszki Kochanowskiego w szkole

Praca magisterska z Lublina

Inne epitety nie tyle określają cechy przedmiotu lecz ze względu na swój charakter wartościujący wyrażają przede wszystkim stosunek podmiotu do przedstawionego we fraszce świata: „pracowite pszczoły”, „najpłodniejszy szczep” (tu także dodatni, nobilitujący sens czasownika „szlachci”). Nietrudno zauważyć, że za wartości dodatnie uważa się takie, które można by nazwać „gospodarskimi” (pracowitość, płodność).

Cenniejsze jednak od pomnażania dóbr materialnych okazują się walory natury i dobroczynne oddziaływanie na psychikę człowieka piękna przyrody, jej spokoju i harmonii.

Wiąże się z tym funkcja trzeciej, najliczniejszej grupy epitetów takich, jak: „chłodne wiatry”, „wonny kwiat”, „cichy szept”, „słodki sen” (tu takie okoliczniki sposobu, pełniące podobną rolę: „wdzięcznie narzekają”, „sprawić umiem snadnie”, „łacno (…) przypadnie”).

Wyrażają one (wspólnie z epitetami wartościującymi) postawę podmiotu wobec czarnoleskiego świata. Ze względu na swój walor emocjonalny współtworzą one także nastrój lipcowej błogości, kojącego spokoju.

Ów klimat kojącej łagodności ewokowany jest także przez zabieg, który można by nazwać stopniowaniem wrażeń słuchowych.

Najpierw więc mamy wzmiankę o gwarze ptasich głosów z dyskretną, sugestią onomatopeiczną „tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają”, potem obraz kojarzący się z brzęczeniem pszczół cichszym od ptasich, zwłaszcza szpaczych „narzekań”, zbierających miód z lipowego kwiatu, by zakończyć się próbą oddania jeszcze cichszego szelestu liści:

„A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,

Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie”.17

Narzekanie słowików i szpaków mieszkających w koronie lipy, wonny zapach jej kwiatów i brzęczenie pszczół zsyłają strudzonemu gościowi słodki sen.

Z drzewami wiązano różne wyobrażenia, że pod wybranymi drzewami ludzie mogą usnąć. Jednak nie zawsze jest to sen pożyteczny. Wierzono, że niektóre z drzew mogą sprowadzić na człowieka sen długotrwały, letarg, ale także sen „dobry”, słodki. Tak jest w przypadku lipy. Fraszka Kochanowskiego wyróżnia lipę jako drzewo „dobre”, dostarczające dobroczynnego snu.

W zakończeniu sięgającym do antycznej mitologii pojawia się porównanie lipy z jabłoniami rosnącymi w hesperyjskim ogrodzie:

„Jabłek wprawdzie nie rodzą, lecz mię pan tak kładzie

Jako szczep najpłodniejszy w hesperyjskim sadzie”.18

W Ogrodzie Hesperyd rosły drzewa wyjątkowe, niezwykłe – bowiem rodziły złote owoce. Lipa została przez poetę przyrównana do drzewa niezwykłego, chociaż nie wydaje owocu uznana została za „najpłodniejszy szczep”.

Jadwiga Kotarska tak pisze „w porównaniu lipy z jabłoniami „hesperyjskiego sadu”, rodzącymi złote owoce, wyraża się poetyzacja sytuacji i zdarzeń powszednich, liryzm codzienności, nadanie swojskiemu drzewu rangi rośliny z ziemskiego raju.19

Obok pochwały zalet drzewa, we fraszce podkreślona jest harmonia między człowiekiem a naturą, oraz związek ze sferą poezji. Ten związek lipy z twórczością poetycką staje się wyraźniejszy w dwóch pozostałych fraszkach jej poświęconych.

We „Fraszce” III, 6 gość do którego zwraca się lipa, zostaje dodatkowo określony za pomocą epitetu „uczony”:

„Uczony gościu, jeśli sprawą mego cienia

uchodzisz gorącego letnich dni promienia,

Jeśli lutnia na łonie i dzban w zimnej wodzie

Tym wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim

W chłodzie

Ani mię za to winem, ani pój oliwą

 Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym,

Co by zazdrość uczynić mógł nie tylko płonym,

Ale i płodnym drzewom: A nie mów: „Co lipie

Do wirszów” ”skaczą lasy gdy Orfeusz skrzypie”20

Kochanowski dokonał nobilitacji lipowego zacisznego ustronia, podnosząc je do rangi miejsca obdarzonego opieką Muz, sprzyjającego twórczej pracy. W zamian za użyczenie swego cienia drzewo żąda dla siebie dodatkowej zapłaty. Tym do kogo się zwraca, nie jest gospodarz, lecz „gość”, któremu przecież nic nie zawdzięcza. Stąd też apostrofa do gościa: „Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym”. Wiara w nieśmiertelność poezji pociąga za sobą chęć uwiecznienia w niej szczególnie cennych i godnych rzeczy.

Lipa stara się nadal podkreślić swoją wyjątkowość, ale w stosunku do owocowych drzew ma pewne kompleksy. Dlatego prosi, aby ów rym był wyjątkowy, tak że wzbudziłby zazdrość zarówno płonych jak i płodnych drzew. To niezwykłe życzenie wzbudziło zdziwienie gościa, „co lipie do wirszów”21 – odpowiedź stanowi argument: „Skaczą lasy gdy Orfeusz skrzypie”22.

Bardzo interesujące jest tutaj zakończenie. Pojawia się w nim wspomnienie Orfeusza , mitycznego trackiego króla-pieśniarza, który swoją gra na lirze umiał obłaskawiać najdziksze bestie, poruszyć góry i drzewa, wstrzymywać rzeki w ich biegu.

Według Jacka Sokolskiego kluczem do właściwego rozumienia tego fragmentu jest zamykający cały wiersz czasownik „skrzypie” czyli skrzypi, a więc gra na skrzypcach. Skrzypce zaś tradycyjnie wytwarzano w Polsce z lipowego właśnie drewna.23

Nie wiemy jakim wierszem ów „uczony gość” spróbował uczcić lipę. Znane są tylko skutki tej próby przedstawione w ostatniej już fraszce Kochanowskiego, poświęconej czarnoleskiej lipie, najkrótszej i w całości wypełnionej skargą nieszczęsnego drzewa:

„Przypatrz się gościu, jako on list mój zielony

Prędko uwiądł, a już mię przejźrzeć z każdej strony

Co mniemasz, tej przygody nagłej za przyczyna?

Ani to mrozów, ani wiatrów srogich wina.

Lecz mię złego poety wirsze zaleciały,

Tak iż mi tylko przez smród włosy spaść musiały”24.

Nie takiego wiersza oczekiwała lipa. Ten wypełniony złośliwą ironią utwór mógłby wskazywać na fakt, że pod czarnoleską lipą, odbywały się jakieś poetyckie spotkania. Można również przypuszczać, że poprzednia fraszka była zachętą, by któryś z gości spróbował ułożyć wiersz na zadany temat a fraszka 7 – prześmiewczym skwitowaniem tej próby.

Stara lipa poety nie doczekała schyłku XVIII wieku, kiedy obudziło się pewne zainteresowanie Czarnolasem i pamiątkami po Janie Kochanowskim. Tomasz Palacz na podstawie wpisów do Czarnoleskiej Księgi Pamiątkowej określił liczbę zwiedzających na kilkanaście tysięcy.25 Nie było to mało. Przy tym księga nie rejestrowała wszystkich. Założona została dopiero w 1844 roku, kiedy narastający przeszło od półwiecza przypływ gości uświadomił taką potrzebę.

Bywali tam badacze twórczości poety i historycy, a także i literaci i publicyści, odwiedzali Czarnolas rysownicy i malarze. Długą listę podróżników do czarnoleskiego Tusculum Kochanowskiego otworzył w 1782 roku Ignacy Krasicki. Był również Tadeusz Czacki, który zabrał jako pamiątkę po poecie cegłę z budynku uchodzącego za posiadłość domu Kochanowskiego.

Na początku lat dwudziestych XIX wieku przebywał w Czarnolesie Kazimierz Władysław Wójcicki, badając tajemnicę końca lipy, poety i stanu innych pamiątek.

Odwiedzali rodzinne strony Kochanowskiego zauroczeni nim poeci: Cyprian Kamil Norwid, Władysław Wężyk także Kornel Ujejski i Teofil Lenartowicz.

Podróżnicy do Czarnolasu bezskutecznie pytali o lipę poety. Najsłynniejsze drzewo poezji polskiej przetrwało dłużej od dworu, czy innych materialnych świadectw po Kochanowskim, ale i jego nie widzieli i nie opisali nawet pierwsi goście Czarnolasu. Powalona wcześniej, uległa zatracie, ale miejsce, gdzie rosła przez kilka stuleci, zachowała tradycja, przekształcając je w symbol więzi człowieka z przyrodą i poezji z życiem.

Już Ignacy Krasicki skarżył się:

„Darmo szukałem w odmianie wieczystej

owej rozkosznej lipy rozłożystej,

Pod której niegdyś ulubionym cieniem wdzięcznym

Mąż wielki rozrzewniał się pieniem”26.

Nie mógł jej znaleźć, ponieważ 12 lat wcześniej, w 1770 roku, jak zgodnie stwierdzają świadkowie drzewo to przestało istnieć. Jeśli stara lipa rzeczywiści przetrwała do tej pory, a były wątpliwości co do tego, musiała być z całą pewnością drzewem wiekowym i w naturalny sposób umierającym ze starości.27 Potwierdza to zresztą Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, a później także relacja „Kuriera Warszawskiego”, oparta na świadectwie gospodarza z Czarnolasu – Antoniego Kolaka. Miał on w młodości widzieć lipę, jako mocno spróchniałą i w wierzchołku uschniętą.

Są natomiast w literaturze dwie rozbieżne wersje ostatecznego końca sędziwego drzewa. Klementyna z Tańskich Hoffmanowa informuje: „Mylnem podaniem urosła wieść jakoby ją w końcu zeszłego wieku świętokradzka ręka ścięła. Jest jeszcze dziś w Czarnolesie, a przynajmniej był w 1826 roku, stary gospodarz nazwiskiem Pierzchała, który pamiętał jako się wywróciła sama spróchniawszy zupełnie. Miejsce, gdzie stała, mieszkańcom Czarnolasu dotąd jest wiadome”28.

Pewniejsza jest jednak relacja Kazimierza Władysława Wójcickiego, który w latach dwudziestych XIX w. zebrał w Czarnolesie dane o ostatnich chwilach lipy Kochanowskiego; gdym zwiedzał Czarnylas i zbierał troskliwie podania miejscowe, dowiedziałem się, że ekonom zarządzający Czarnolesiem, gdy mu na podwórzu zdała się zawadzać owa stara lipa, bo zasłaniała widok z okna na zabudowania dworskie, kazał ją ściąć i przez zimę całą miał z niej dosyć paliwa. Z wiosną i pień ogromny wykopał, ażeby po niej żadnego śladu nie pozostało”29.

Wersję tę powtórzył Michał Wiszniweski: „sławną lipę całkiem wydrążoną, dopiero przed kilku laty ekonom Czarnolesia na drewka zrąbał, a z wielkim Xnej Jabłonowskiej, Dziedziczki tej wsi, żalem”30, a Teofil Lenartowicz napisał:

„Drzewo, które pociągało serca ku tym stronom

Lipę twoją, pijanica wyrąbał ekonom”31

Nie złagodzi prawdy o tym zdarzeniu późniejsze tłumaczenie, że ekonom nie zrozumiał rozkazu dzierżawcy Czarnolasu Łopuszańskiego, który wyjeżdżając z majątku, polecił mu oczyścić z narośli stare drzewo. Jeśli nawet tak było, fakt bezmyślnego zniszczenia lipy poety daje pogląd na ówczesny stosunek czarnoleszan, a szerzej ujmując – społeczeństwa polskiego do poety i pamiątek po nim. Po 1824 roku Magdalena Lubomirska położyła na miejscu gdzie rosła lipa płytę kamienną o dł. 290 cm i szer. 200 cm. Przekątna tej płyty według podania miała wyobrażać średnicę tego drzewa. Jeśli przyjąć ten przekaz za pewny lipa Kochanowskiego miała by wymiar z pewnością przesadzony i nie osiągalny przez ten gatunek drzew.

17 J. Kochanowski, Fraszki, opr. J. Pelc, Wrocław 1991, s. 170

18 ibidem

19 J. Kotarska, Co lipie do wirszów? Drzewa arkadii ziemiańskiej, [w:] Literacka symbolika roślin, pod

red. A. Martuszewskiej, Gdańsk 1997, s. 41

20 J. Kochanowski, Fraszki, oprac. J. Pelc, Wrocław 1991, s. 182

21 ibidem

22 ibidem

23 J. Sokolski, Lipa, Chiron i labirynt, Wrocław 1998, s. 63

24 J. Kochanowski, op. cit., s. 192

25 T. Palacz, Jan Kochanowski w Radomskiem, Radom 1998, s. 56

26 I. Krasicki, Podróż z Warszawy. Do księcia Stanisława Poniatowskiego [w:] Dzieła I. Krasickiego,

Lipsk 1834 t. I, s. 215

27 T. Palacz, Czarnolas Jana Kochanowskiego, Lublin 1995, s. 110

28 K. z Tańskich Hoffmanowa, Jan Kochanowski w Czarnolesie, Kraków 1898, s. 132

29 K. Wójcicki, Szczątki domu J. Kochanowskiego w Czarnym Lesie. Tygodnik ilustrowany 1869, s. 442

30 M. Wiszniewski, Historia literatury polskiej, Warszawa 1840, t. I, s. 185

31 T. Lenartowicz, O Satyrze albo leśnym mężu [w:] T. Lenartowicz Poezje, Warszawa 1968, s. 343